Ernest Aulich (1821 - 1867)

  • Drukuj

Ernest Aulich i Joanna z domu Münich

Pradziadek Ernest urodził się 18 lutego 1821 roku w Schönbergu na Morawach.

Świadectwo chrztu Ernesta Aulicha

Dalsze awanse z równoczesnym przejściem do służby politycznej przebiegały w następującym porządku:
1846. gubernialny praktykant konceptowy w Złoczowie, Lwowie i Brzeżanach
 1849. gubernialny koncepista w Brzeżanach
 1850. komisarz obwodowy w Stanisławowie
 1851. komisarz do prowadzenia spraw serwitutowych w Stanisławowie
 1855. naczelnik powiatowy w Brodach
 1858. kierownik komisji serwitutowej w Złoczowie
 1866. naczelnik powiatowy w Peczeniżynie
 1867. starosta kosowski

Jeszcze jako gubernialny praktykant poślubił pradziadek Ernest, Zofię Janinę Münnichównę. Ślub odbył się w Brzeżanach dnia 4 lutego 1849 roku.

Ślubu udzielił im ks. Jan Tepper, proboszcz parafii w Brzeżanach

Świadectwo śluibu pradziadka Ernesta z Zofią Janiną Münnichówną

Rodzice naszej prababki żyli ongiś we Lwowie. Jej ojciec Franciszek Münnich (+1836) był Zarządcą miejskim przy tutejszym magistracie lwowskim. Jako wdowiec ożenił się 30 października 1821 roku z Małgorzatą Gyurkiesówną -moją prababką. Po jego śmierci Małgorzata została we Lwowie, poświęcając się wychowaniu swojej jedynaczki, gdyż dzieci jej męża z pierwszego małżeństwa były już zaopatrzone. Po jej śmierci jej córka Zofia zamieszkała przy swoim bracie Józefie Münnichu w Brzeżanach.

Anna Münnich z domu Hirschberg, żona Józefa Münicha

Klepsydra Janiny Aulich

 

Alojzy Münnich i Zofia z Dworskich Münnichowa

Klepsydra Małgorzaty Münnich

Rodowód mojej prababki jest następujący załączam w wersji oryginalnej:

Moi pradziadkowie mieli sześcioro dzieci:

  • Ernesta urodzonego w 1849 w Brzeżanach
  • Artura urodzonego 27 grudnia 1850 w Stanisławowie
  • Edgara urodzonego 29 maja 1852 w Stanisławowie
  • Wandę urodzoną 16 marca 1855 w Stanisławowie
  • Adolfa urodzonego 9 września 1858 w Złoczowie
  • Helenę urodzoną 16 maja 1862 w Złoczowie

 Jak długo żył pradziadek, dom ich utrzymywali na zamożnej stopie. Pradziadkowi sprzyjało bowiem szczęście o tyle, że po 7. letniej służbie był już komisarzem, a  po dalszych 5. latach naczelnikiem powiatowym. Mieszkanie ich należało zawsze do okazalszych i lepszych, było zawsze starannie umeblowane a dom ich był zawsze otwarty dla bliższych znajomych i przyjaciół. Prababka oddawała się więcej zajęciom domowym, zaś pradziadek był bardzo towarzyski i wszędzie lubiany. W roku 1858 nastąpiła jego nominacja na kierownika komisji serwitutowej w Złoczowie, a pierwsze lata na tym stanowisku były w jego karierze urzędniczej najświetniejszymi i dla ich domu najszczęśliwszymi.
Z narastającymi potrzebami domu a zwłaszcza gdy dzieci zaczęły uczęszczać do szkoły, sytuacja ich się nieco pogorszyła. Problem polegał w tym, że w Złoczowie nie było szkół średnich a nauka prywatna bardzo drogo kosztowała. Z tego powodu prababka wraz z dziećmi w sierpniu 1865 roku przeniosła się do Brzeżan, natomiast pradziadek pozostał w Złoczowie. Rozdział ten na dwa domy nie był dla Ernesta korzystny, gdyż nie miał odtąd żadnych wygód, które zapewniała mu prababka prowadząc dom, a ponadto dzieci pozostały bez męskiej opieki, potrzebnej jeszcze w ich wieku.
W tym też czasie pradziadek zaczął pradziadek coraz poważniej zapadać na zdrowiu. Częste podróże komisyjne wyczerpywały jego siły a cierpienie jego -wówczas początki rozedmy płuc, wywołane astmą, przybierało coraz groźniejsze rozmiary.
Gdy zwinięto w jesieni 1866 komisje serwitutowe, przeniesiono pradziadka ponownie jako naczelnika powiatowego do Peczeniżyna, z tą zmianą jednak odpadło mu rocznie 920 guldenów, które jemu jako dodatek komisyjny w Złoczowie wypłacano. Przeniesienie jego do Peczeniżyna nie było wprawdzie definitywne, gdyż właśnie wtenczas zanosiło się na reorganizację urzędów politycznych w Galicji, ale troska jak wyżyć z 1260 guldenów rocznej pensji oraz niepewność, czy otrzyma później taką posadę, która by mu się należała z racji jego rangi, podziałały tak niekorzystnie na jego nadwątlone zdrowie, że rodzina zaczęła poważnie o niego obawiać. W Peczeniżynie, lichej górskiej miejscowości, obok Kołomyi, dokąd się pradziadkowie w grudniu 1866 roku przenieśli czuł się Ernest bardzo niezadowolony, mimo że Prababka była z nim i zapewniała mu wszelkie jego domowe wygody. Urzędował tam, z małymi przerwami spowodowanymi złym zdrowiem, jak mógł najlepiej. Wyjechawszy jednak w piątek dnia 1. lutego 1867 do starostwa w Kołomyi, dokąd go w sprawach służbowych wezwano, rozchorował się w drodze tak ciężko, że musiano go jeszcze tego samego dnia odwieść do domu. Wieczorem niespodziewanie wystąpił u niego wylew krwi, życie jego zawisło na włosku i tylko dzięki troskliwej opieki prababki i szybkiej pomocy lekarskiej udało się utrzymać go jeszcze przy życiu. Następnego dnia dotarła do ich domu wiadomość o nominacji pradziadka na starostę w Kossowie. Po wręczenie tej nominacji został więc wezwany do Kołomyi.
Ta radosna nowina podziałała bardzo kojąco na niego, gdyż Kossów uważano za jedno z lepszych miasteczek powiatowych a związane z tym stanowiskiem pobory w wysokości 2000 guldenów pozwalały bez obaw patrzeć w przyszłość. Po tej nominacji pradziadek zaczął powoli powracać do zdrowia i przeniósł się nawet w marcu 1867 do Kossowa. Tam jednak jego siły zanikały coraz bardziej, a dnia 12 maja 1867 straciliśmy go na zawsze. Umarł spokojnie bez bólu na rękach prastryja Adolfa, który na wieść o zbliżającym się niebezpieczeństwie przybył natychmiast do łoża chorego.
Po tej niepowetowanej stracie znalazła się prababka w bardzo ciężkim położeniu. Dziadek Ernest (najstarszy syn pradziadków) był już wówczas w Akademii Wojskowej i miał zapewnioną przyszłość przy wojsku, ale w domu pozostało jeszcze pięcioro małoletnich dzieci, o które musiała się prababka sama troszczyć. Tylko jej wrodzonej obowiązkowości i poświęceniu przypisać należy, że ze swojej skromnej pensji wdowiej, potrafiła siebie wraz z dziećmi utrzymać. Po śmierci swego męża prababka przeniosła się wraz z dziećmi do Lwowa do naszego rodzinnego domu na ulicy Batorego. W domu tym mieszkały krócej lub dłużej, a nawet i na stałe, różne ciotki, które przyjechały w odwiedziny na jeden dzień, oraz szereg członków rodziny którzy pracowali lub studiowali we Lwowie. Gdy dzieci pradziadków uzyskały odpowiednie stanowiska, starały się polepszyć byt prababki i wynagrodzić szczerym przywiązaniem i wdzięcznością wszelkie braki i niedostatki, które wycierpiała dla nich w początkach swego 44. letniego wdowieństwa. Prababka zmarła w poniedziałek 1-go stycznia 1912 roku we Lwowie na chroniczną chorobę nerkową, która z powodu przeziębienia stała się śmiertelną.

Świadectwo zgonu Ernesta Aulicha

Grobowiec rodzinny Lwów, cmentarz Łyczakowski